Zalecenia dla kuracjuszy i nie tylko… |
Kolejne tematy jakimi Leopold Lafontaine zajął się w swojej pracy, a dotyczące bezpośrednio sposobu zachowania się kuracjuszy zostały zgrupowane w dziewięciu odrębnych akapitach każdorazowo sygnalizowanych w tekście kursywą oraz w dwóch końcowych stanowiących podsumowanie i przypomnienie najważniejszych zagadnień omówionych uprzdnio. Obejmowały one następującą problematykę – w tytułach, również wyróżnionych kursywą, zachowany został zapis oryginału:
- O zachowaniu się przy kompielach o Dyecie czyli wstrzemięźliwości i poruszeniu ciała czyli agitacyi – (s.81 – 86) - gdzie w sposób szczególny zwócił uwagę na unormowanie trybu życia, która to decyzja powinna zostać podjęta jeszcze przed nabytych w czasie jej trwania do codziennych zachowań i następnie kontynuację ich w miejscu stałego zamieszkania
|
Już w pierwszym wersie tego akapitu Leopold Lafontaine napisał dość znaczące słowa:. „…żadne lekarstwo nie może dobre skutki sprawić, bez ścisłego zachowania dyety bo nieporządne życie coraz bardziej zchorzałe ciało niszczy i to obala co dobre lekarstwo skutecznego zrobiło…”.
- O powietrzu przy używaniu Kompieli – (s. 86 – 91) – postrzegając kompleksowo kurację, autor tekstu nie omieszkał zwrócić uwagi na właściwe wietrzenie pomieszczeń w których przebywają kuracjusze, podkreślając jednak szkodliwy wpływ nadmiernej wilgoci szczególnie panującej wieczorem i w nocy oraz zimna na przełomie pór roku przede wszystkim lata i jesieni. Pisał tu m. in. „…letniej suknie można przy kompielach przyzwoicie zaniechać dobra sukienna odzież, która ciało utrzymuje i od wszelkiey przykrości broni iest tu naylepsza…”. Dla osoby przebywającej w uzdrowisku zaś „…najgłowniejszym musi być staraniem wszędzie gdzie tylko można czystym i balsamicznemi zasilającymi powiewy napełnionym powietrzem oddychać…” co można uznać za adekwatne ze współczesną koncepcją bodźcowego leczenia klimatycznego. Akcentował też, by w czasie letnich upałów „…spokojnie się zachowywać…i orzeźwiających, ale niezimnych mieysc szukać…” jak również powstrzymywać się od picia zimych napojów i lodów w zamian tego często i w niewielkich porcjach popijać wodę z miejscowych źródeł.
- O potrawach i napoiu przy używaniu kompieli - (s.92 – 100) – jeden z najobszerniejszych akapitów tej części książki
|
Tematyka prawidłowej diety oraz samego trybu spożywania posiłków były dla Leopolda Lafontaine równie istotne jak zażywanie kąpieli. Nie wyobrażał sobie by jedno mogło istnieć bez drugiego. Wyraźnie zaznaczył produkty których generalnie należy unikać, obojętnie czy w czasie kuracji, czy we własnym domu, zaliczając do nich przede wszystkim „…twarde tłuste, wędzone stare mięsiwo z zwierząt i ryb, w łuskwi owoce iako to soczewica, bób, groch…” .Właściwą dietę na czas pobytu w Krzeszowicach i później w celu podtrzymania pozytywnych skutków kuracji opisał w ośmiu podpunktach również oznaczonych w tekście kursywą jako wyróżnikiem, a dotyczących poszczególnych grup produktów spożywczych. Najważniejsze jego zdaniem w codziennej diecie były:
- zupy, które winny być przygotowywane z dużą ilością jarzyn takich jak seler, pietruszka – i mniej dziś znane o ile nie zupełnie w Polsce zapomniane – portulaka i trybulka, z ryżem i kaszą owsianą, bez nadmiernego dodatku soli i ostrych przypraw korzennych, a „…osobliwie białkiem nie zabijane…” czyli nie zagęszczane, bez tłustych zasmażek i „…nie tęgie…” pod którym to pojęciem należy rozumieć, iż powinny być przygotowywane na delikatnym mięsie szczególnie drobiowym bądź cielęcinie. Przed podaniem zupę można było posypać drobno poszatkowaną rzeżuchą.
- niewielkie ilości mleka – należy tu zwrócić uwagę, iż Leopold Lafontaine zupełnie współczenie wyróżniał osoby, które mogły nie tolerować mleka i po jego spożyciu występowały u nich dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego. Tym je odradzał zupełnie, natomiast innym zalecał ograniczone spożycie.
- gotowane jarzyny – tu wymieniał m. in. rzepę, marchew, pietruszkę, selery, ale również zapomniane przez współczesną gastronomię skorzonerę oraz „…cukrowy korzeń…” czyli warzywną postać buraka cukrowego. Wskazana była również cykoria tak w formie gotowanej jak i w formie surowej.
- wszystkie łatwe do strawienia warzywo
|
Jak widać temat pokarmów roślinnych został podjęty również w następnym akapicie, gdzie Leopold Lafontaine zwrócił uwagę na rolę surowych warzyw w codziennej diecie zalecając, przypuszczalnie jako dodatek do głównego posiłku nie tylko sałatę czy szparagi, ale również młode pędy chmielu oraz lebiodę do tej pory uważaną przede wszyskim za głodową strawę najuboższych szczególnie na tzw. przednówku.
- owoce – wśród nich na szczególne polecenie zasługiwały śliwki, gotowane gruszki, owoce dzikiej róży oraz borówki
- mięso – generalnie Leopold Lafontaine preferował mięso drobiowe, przede wszystkim kurcząt i młodych indyków, w dalszej kolejności wymieniał cielęcinę i jagnięcinę, zaś mięso wołowe czy wieprzowe zostały pominięte zupełnie, co wskazuje, iż produkty te powinny być maksymalnie usunięte z diety. Podobnie należało wykluczyć dziczyznę oraz mięso kaczek i gęsi jako wyjątkowo „…ciężkie do strawienia…”
- ryby – podobnie jak przy mięsie zakazane zostały ryby wędzone i solone, zaś szczególnie polecane były pstrągi oraz młode, niezbyt wyrośnięte i tym samym chude karpie
- słodycze – te praktycznie powinny zniknąć z diety, zaś jedyne dozwolone to „…biszkokt, paluszki i sucharki…”
|
Nie mniej ważna była tu regularność w spożywaniu posiłków i staranne ich spożywanie bez nadmiernego pośpiechu czyli jak pisał: „…niechciwie jeść i dobrze użute potrawy połykać…”. W dziennym jadłospisie kolacja powinna być posiłkiem jak najlżejszym, zaś przeznaczone na nią potrawy „…szczupłe, lekkie i do strawienia łatwe…”. Jako dania podawane wieczorem szczególnie preferowana była gotowana ryba i owoce.
|
W tym miejscu warto nadmienić, iż podobne uwagi, lecz tym razem odnoszące się do spożywania śniadań poczynił Leopold Lafontaine w kolejnej swojej pracy gdzie wiodącą problematykę stanowiły szeroko rozumiane zagadnienia prozdrowotne. Był to periodyk „Dziennik Zdrowia dla wszystkich stanów” jaki ukazywał się w Warszawie w latach 1801 – 1802. W drugim numerze z sierpnia 1801 roku poświęcił temu zagadnieniu cały artykuł zatytułowany „O śniadaniu”, w którym zalecał spożywanie starannie przygotowanych obfitychpierwszych posiłków w ciągu dnia, i uważał je, co nie omieszkał skrupulatnie zanotować jeden z kronikarzy warszawskich owego okresu Antoni Magier pisząc „…Lafontaine - to dobre śniadanie a wieczorem tańce…”, za najprzyjemniejsze oraz najważniejsze dla zdrowia.
|
Leopold Lafontaine nie byłby sobą, gdyby pisząc o właściwym sposobie odżywiania nie wspomniał o higienie przygotowywania posiłków zwracając uwagę na staranne płukanie i obieranie warzyw, a także na wystrzeganie się przechowywania potraw w naczyniach metalowych: „…w miedzianych, mosiężnych, cynowych i srebrnych naczyniach nie powinno być nic przez noc ani też na kilka godzin trzymane…”.
- O napoiu – (s.101 – 105) – najlepszym napojem, zdaniem Leopolda Lafontaine była czysta woda „…dla tego ci co wodę piią nie tylko najszybciejsi, ale między wszystkiemi ludźmi najweselszemi i żywszemi są…” zaś wino oraz kawa powinny być spożywane z wyjątkowym umiarem, wskazywał przy tym jednocześnie, iż jeśli danej osobie kawa służy może ją pić, byleby właśnie zachowywała w tym umiar.
- O wyborze agitacyi czyli poruszeniu ciała przy kompielach – (s. 105 – 119) – jest to zasadniczy, i zarazem objętościowo największy, akapit poświęcony ruchowi jako niezwykle ważnemu aspektowi utrzymania właściwej kondycji fizycznej
|
Leopold Lafontaine na poparcie swojej tezy odwołał się tu do starożytności wymieniając Hipokratesa i Galena jako pierwszych nauczycieli tego co dziś nosi nazwę rekreacja fizyczna i rozpoczynał swój wywód następująca myślą: „…poruszenie dla ciała jest tym co dla ducha czytanie książek…”. Dla każdej części ciała oraz rodzaju dolegliwości zalecał przy tym odpowiednio dobrane ćwiczenia np. w celu wzmocnienia mięśni brzucha pompowanie wody, bądź też piłowanie drewna oraz podobne ruchy ze skłonami dla poprawy ruchomości nóg gimnastykę na siedząco, na wysokim stołku połączoną z naprzemiennymi energicznymi wymachami. Starał się równocześnie wyjaśniać, by ordynowane podczas kuracji wodami mineralnymi czy podejmowane samodzielnie w czasie rekreacyjnego pobytu w uzdrowisku, ćwiczenia nie były odstręczające lub nużące, i tym samym każdy znalazł właściwą do siebie formę ruchu
|
Specjalnie dużo uwagi poświęcił jeździe konnej, która należała do najbardziej zalecanych ćwiczeń terapeutyczno-profilaktycznych już od czasów Galena, na którego rozmaite traktaty – niestety nie cytując dokładnie źródeł - Leopold Lafontaine powoływał się w analizowanych akapitach aż pięć razy. Rzeczą najważniejszą jest - i co do dziś stanowi podstawę hipoterapii tak leczniczej jak i rekreacyjnej - iż poddajemy się ruchom konia, utrzymujemy równowagę i wzmacniamy się przez właściwy układ mięśnie kończyn dolnych i rąk i co nie mniej ważne stabilizujemy głowę. Wyprostowana szyja eliminuje bóle karku, prosty kręgosłu i klatka piersiowa wyrównują oddychanie, a prawidłowo ustawiona przepona sprawia komfort w jamie brzusznej. Nie bez znaczenia jest tu i kontakt z przyrodą w czasie swobodnych przejażdżek w terenie.
|
Prócz rzymskiego ojca medycyny Leopold Lafontaine w swoich rozważaniach poświęconych ważnej roli jazdy konnej w rekreacji i utrzymaniu właściwej kondycji sięgał także do tekstu Sydenhama – znów nie podając o które z jego dzieł konkretnie chodzi, ale najprawdopodobniej korzystał z traktatu „Opera universa” jaki ukazał się w Londynie w 1685 roku. Prócz tego należy przypuszczać, iż często sięgał również do oryginalnych prac Francisca Curtiusa, szczególnie przetłumaczonej później na język polski i wydanej w 1786 roku (a więc w czasie powstawania pracy o Krzeszowicach) dwutomowej „Przepisy dyetetyczne czyli reguły zachowania zdrowia i przedłużenia życia”, gdzie autor w drugiej części zagadnieniu jazdy konnej jako formy wszechstronneju gimnastyki ruchowej poświęcił dużo miejsca.
|
Wśród innych sportów polecał także polowania, choć zaznaczył iż „…panowie prawo do tego maią…”, a ponadto kręgle i bilard, który szczególnie był polecany jako poobiednia rozrywka ruchowa.
|
Jednak szczególnie ważne dla Leopolda Lafontaine były codzienne długie spacery, gdyż był to monotonny i regularny ruch, który „…oddech wzmacnia…osobliwie służy otyłym ludziom do zchudnienia trochę…”. Podobnie istotna była wykonywana samodzielnie bądź grupowo gimnastyka – to słowo wyróżnił w tekście kursywą tym samym dodatkowo podkreślając jego znaczenie – przy czym zwracał uwagę, iż tego rodzaju zachowania podkreślające dbałość o zdrowie w niczym nie ujmują powagi urzędu osobie, która poświęca czas na odpowiednie ćwiczenia fizyczne, a wrecz odwrotnie powinny być przyjmowane przez otoczenie jako wzorzec godny naśladowania.
- O tańcach przy kompielach - (s. 119 – 123) – temat ów został potraktowany oddzielnie, co również świadczy o wysokiej randze jaką Leopold Lafontaine przywiązywał do ruchu, tu połączonego jeszcze z muzyką i wykonywanemu w odpowiednim tempie.
|
Jako ciekawostkę należy w tym miejscu wspomnieć, iż do koncepcji tej powraca współcześnie choreoterapia jak również rekreacyjna forma ćwiczeń baletowych.
- O Muzyce (s. 123 – 126) – akapit ten wypada uznać za pierwszy, w polskiej lietraturze dotyczącej zagadnień zdrowia, tekst poświęcony muzykoterapii. Leopold Lafontaine zwrócił w nim uwagę na podwójne niejako działanie muzyki; raz przez jej odbiór, który pozwala na eliminację wielu dokuczliwych dolegliwości psychosomatycznych i po drugie na wykonywanie amatorskie, angażujące niejednokrotnie cale ciało.
|
Śmiało można rzec, iż Leopold Lafontaine swoją pracą wyprzedził o dwa stulecia współczesne działania muzykoterapeutów wprowadzających tą formę terapii nawet w obszar leczenia bólu.
- O Woiażowaniu czyli Podróżach – (126 – 131) –w akapicie Leopold Lafontaine położył duży nacisk na wpływ zmiany krajobrazu i klimatu na zdrowie, zwrócił też uwagę na konieczność, choćby krótkiego opuszczenia terenu dużych miast, gdzie panowały dość specyficzne warunki sanitarne,a co za tym idzie i liczne choroby. Zmiana otoczenia wpływała jego zdaniem na cały organizm, ale szczególnie „…wiadomo iest iak wyśmienity sen podróż sprawuie…” zaś świeże powietrze poza obszarami zabudowanymi „…iest sam balsam życia…”
- O Grze kartowey, osobliwie o jey szkodliwości przy używaniu Kompieli – (s. 132 – 135) – można tu napisać żartobliwie, iż Leopold Lafontaine nie byłby sobą, gdyby nie pisał w swoich pracach uwag krytycznych odnośnie nałogów trapiących różne warstwy społeczne.
|
Tutaj jeszcze prócz aspektów emocjonalnych czy nawet moralnych zwracał uwagę na długie, wielogodzinne pozostawanie w pozycji siedzącej, która fatalnie odbija się na funkcjonowaniu przewodu pokarmowego.
|
Nawyk siedzenia, niekoniecznie przy grze w karty, ale i przy innych czynnościach sprawiał wiele dolegliwości, które Leopold Lafontaine nazywał z przekąsem, ale i dość potetycko „…córkami gnuśności…” prowadzącymi do astenii, wśród której objawów wymieniał na pierwszym miejscu: ogólne osłabienie, łatwe męczenie się, zadyszki, zawroty głowy, bóle serca oraz pleców.
- Odpowiedź na niektóre zapytania tyczące się kuracji kompielney wraz z uwagami o skutkach po Kompielach – (s. 135 – 145) w tekście wyraz „…odpowiedź…” został oznaczony majuskułą, co pozwala przypuszczać, iż został skonstruowany w formie ogólnej odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania związane z kuracją w Krzeszowicach.
|
Za najważniejszą z tych uwag uznać wypada poświęconą paleniu tytoniu. Tutaj temat został jedynie zasygnalizowany, lecz należy wiedzieć, iż Leopold Lafontaine był zdecydowanym wrogiem tak zażywania tabaki jak i palenia czemu dał wyraz w artykule zamieszczonym w „Dzienniku Zdrowia dla wszystkich stanów”. Był to tekst utrzymany w ciekawej formie odpowiedzi na list jednego z czytelników z konkluzją, która nic nie straciła na aktualności: „…ludzie powinni unikać palenia tego ieżeli niechcą przezeń ieszcze bardziej osłabić swoich piersi i płuców…”. Zwracał też uwagę na palenie bierne pisząc: „…gdybym był oberżystą dla JJ panów kurzycielów osobny miałbym pokój, na którego drzwiach wielkiemi złotemi literami znaydowałby się napis: w tem a nie w innem pokoiu można palić tytuń…”. Zalecenia te do dnia dzisiejszego nic nie straciły ze swej aktualności.
|
Podobnie interesujący i aktualny temat jaki poruszył w tym akapicie Leopold Lafontaine dotyczył poobiedniej drzemki, a generalnie właściwej higieny snu. O spoczynku w porze nocnej pisał m. in.: „…kto nocny spoczynek należycie zachowuie, zawszasu się w łożko kładzie i niepozno w noc bałamuci…”
- Przy dokończeniu tego opisania powtarzam ieszcze – (s. 145 – 147) – akapit ów stanowił swoiste streszczenie w sześciu punktach przedstawionych uprzednio zagadnień i przypuszczalnie mógł służyć za rodzaj pomocy dla lekarza uzdrowiskowego przy konstruowaniu zaleceń dla konkretnego pacjenta. Wśród najważniejszych wymienił prócz samych zabiegów właściwy ruch na świeżym powietrzu, muzykę oraz starannie dobraną dietę. Taki sam tekst mógł też otrzymywać pacjent w czasie bądź po za kończeniu kuracji by następnie dalej, już samodzielnie stosować odpowiednie zalecenia.
|
Wody krzeszowickie ze względu na dużą zawartość związków siarki polecane były w schorzenich wenerycznych. Leopold Lafontaine nie omieszkał więc zwrócić również uwagi na unormowanie sfery seksualnej, co uczynił otwarcie, ale w sposób nadzwyczaj kulturalny co nie narażało go na ataki ze strony cenzorów kościelnych.
|
Część druga, poświęcona wodom żelazistym jakich źródło również biło w Krzeszowicach jest zdecydowanie krótsza, liczy bowiem 61 stron i została zatytułowana „O zimnych kompielach o znakach i własnościach krzeszowickiej wody i ich używaniu”. Inna jest również sama struktura tekstu. Rozpoczyna się od analizy chemicznej, gdzie wyraźnie został wykazany charakter wody oraz porównianie z innymi źródłami o takiej strukturze. Leopold Lafontaine częściej niż w części pierwszej odwołuje się do prac innych medyków m. in. Hoffmana i Boerhave, niestety podobnie jak w częśći pierwszej nie podając jakie dzieła zostały zacytowane.
|
Sam tekst podaielony został na trzy części:
- Skutki żelazney wody są następuiące – wyróżniony kursywą
- O zimnych kompielach – oznaczony majuskułą, gdzie po wstępie historyczno-kulturowym sięgającym starożytności znalazło się miejsce na cytaty z prac współczesnych leopoldowi Lafontaine m. in. Floijera z 1698 roku, Hoffmana z 1729, Kryegera z 1750 i wreszcie Tyssota z 1761 roku. Zapis fonetyczny nazwisk utrudnia identyfikację tych dzieł, ale jeśli chodzi o ostatniego z wymienionych autorów przypuszczalnie było to dwutomowe „History of health, and the art of preserving it” Samuela Tissota, które ukazało się w 1767 roku w Londynie, po czym bardzo szybko doczekało się polskiego przekładu, gdyż wyszło drukiem w Warszawie w 1774 roku i pracując nad swoim tekstem Leopold Lafontaine mógł z niego korzystać.
Zasadniczy temat kąpieli obejmował po pierwsze ich działanie ogólne wzmacniające i hartujące, a po drugie sposób korzystania z zimnej wody przez stopniowe przyzwyczajenie się do temperatury. Początkowo czas trwania nie mógł wynosić więcej niż dwie minuty i był stopniowo wydłużany nawet do kwadransa czy pół godziny, przy czym osoby tęgie mogły w niej pozostawać zdecydowanie dłużej nawet godzinę. Nie zanurzano przy tym głowy stosując na nią okłady z pęcherza zwierzecego napełnionego zimną wodą.
- Niektóre choroby przez używanie zimnych żelaznych kompieli wyleczone – także wyróżniony kursywą, gdzie zostały omówione efekty przeprowadzonych kuracji.
|
Generalnie obydwa rozdziały są od siebie zupełnie odmienne, w pierwszym dominuje strona niejako praktyczna i zalecenia dla kuracjuszy, druga zaś ma charakter raczej naukowy wzbogacony, o czym już byłą mowa licznymi cytatami nazwisk.
|
Tak szczegółowa praca, od samego poczatku została wysoko oceniona przez autorów współczesnych Leopoldowi Lafontaine, a zajmujących się popularyzacją higieny. Wspomina o niej m. in. Ludwik Perzyna w swojej książce „Lekarz dla włościan”, która została opublikowana cztery lata później w Kaliszu. W podobnym stylu wypowiadał się Michał Bergonzoni pisząc iż: „…doświadczenie tego badacza iest działa zasadą…” i traktując je jako najważniejsze w dorobku pisarskim.
|
Temat Krzeszowic i wód mineralnych oraz właściwych kuracji balneoklimatycznych podjął Leopold Lafontaine jeszcze raz w kolejnej swojej wielotematycznej pracy opublikowanej w języku niemieckim a mianowicie i czynił to w krótkim, liczącym sześć stron rozdziale zatytułowanym „Űber die heisigen mineralischen wasser und bäder”, czyli „O gorących wodach mineralnej i kąpielach” gdzie przytoczył w skrótowej formie nie tylko wszystkie walory wód krzeszowickich, ale i opisał samą miejscowość. Nie omieszkał też wspomnieć o swojej książce poświęconej źródłom krzeszowickim, po czym nawiązał do najważniejszych tematów, jakie w niej zostały zaprezentowane.
|
|
|