Stanisław Kostka Potocki, Jacques Louis David, 1781, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie
Główna Konkurs Sport i rekreacja Moda i obyczaje XVII w. Moda i obyczaje XVIII w. Moda i obyczaje XIX w. Sztuka krawiectwa
Moda i obyczaje XVIII w.
Moda rokokowa
W gotowalni modnej damy
Styl życia
Higiena i kosmetyka rokoka
Leopold Lafontaine
Kim był Leopold Lafontaine?
O bohaterze słów kilkoro
Wody krzeszowickie i ich badacz
Zalecenia dla kuracjuszy i nie tylko…
…a co pozostało?
Bibliografia
Kultura fizyczna
Joanna Kościelniak
Higiena i kosmetyka rokoka
Epoka rokoka, która rozpoczęła się około roku 1720, a umarła wraz z monarchią francuską, lansowała styl życia niezwykle wyrafinowany, pełen elegancji, wdzięku, swobody obyczajów, trochę lekkomyślny, hołdujący zabawie, flirtom, przyjemności i niefrasobliwości. Ta hedonistyczna filozofia przejawiała się nie tylko w sztuce, w życiu towarzyskim, sposobie bycia, lecz także w modzie tamtych czasów. Ideałem kobiecej urody i elegancji była dama przypominająca delikatną (jakże wtedy modną) figurkę z porcelany. A więc krucha, zwiewna postać o maleńkich stopach i dłoniach oraz białej, zdawałoby się, przezroczystej cerze. Aby uzyskać ten wymarzony wzór, w sukurs rokokowym paniom przychodziła moda i kosmetyka. Niestety higiena, która jest podstawą wszelkich zabiegów upiększających, została niemal zupełnie zarzucona. W tym czasie skupiano się na tuszowaniu skutków niehigienicznego trybu życia, a nie na jego przyczynach, czyli powstawało typowe błędne koło.
Zabiegi higieniczne
Kąpiele i mycie
Podstawowy codzienny "zabieg kąpielowy" polegał na umoczeniu koniuszków palców w wodzie różanej. Natomiast mycie całego ciała uważano za szkodliwe dla zdrowia, wobec czego starano się go unikać. Zdarzały się jednak chlubne wyjątki. Izabela z Czartoryskich marszałkowa Lubomirska zażywała ponoć kąpieli w łupinach winogron. Należy sądzić, że był to zabieg o motywacji bardziej kosmetycznej niż higienicznej; podobno takie kąpiele nadawały gładkość i delikatność skórze, na czym księżnej, niezwykle dbającej o swą powierzchowność, bardzo musiało zależeć.
Owa powściągliwość w korzystaniu z dobrodziejstw łaziebnych miała przykre konsekwencje, przede wszystkim dla zmysłu powonienia, choć nie tylko. Powodowała również choroby skórne (liszaje, świerzb, wykwity, krosty etc.). O ile to pierwsze było sprawą pewnego, nazwijmy to, dyskomfortu estetycznego, o tyle druga sprawa była już znacznie poważniejsza, gdyż zagrażała zdrowiu.
Pachnidła
Z przykrym zapachem radzono sobie przy pomocy rozmaitych pachnideł. Wylewano na siebie obficie strumienie wód aromatycznych – różanych, z kwiatów pomarańczy, wawrzynu śliwowego czy gorzkich migdałów. Wcierano w skórę wonne maści, zawierające żywice i olejki eteryczne pozyskiwane z roślin, których nadużywanie prowadziło do zawrotów głowy, a nawet mogło spowodować wymioty. Aby przyjemny zapach towarzyszył damie dłużej i skuteczniej maskował ten naturalny, używano małego sprytnego urządzenia, tak zwanej balsamki. Czym była owa balsamka, wyjaśnia Zygmunt Gloger w Encyklopedii staropolskiej.
Balsamka, dawniej zwana banieczką, małe naczyńko, puszka, jabłuszko ze złota, srebra lub kryształu na balsamy i rozmaite wonie, przez białogłowy zawieszane na szyi lub noszone za gorsem, było w dawnych czasach koniecznym sprzętem w gotowalni zamożniejszych niewiast. Zniewieściały Stanisław August miał zawsze przy sobie balsamkę z pachnidłem...
Trzeba dodać, że propagatorami tej mody byli przede wszystkim mężczyźni. Wespazjan Kochowski, wybitny historyk i poeta epoki baroku, w swych Epigramatach wyraźnie wskazuje na propagatorów owej popularnej mody.
Gach, doktór, prałat, dama, swoje maszczą dłonie, Tylko aby sabejskie od nich czuto wonie. Skąd ten zapach? to wszystkim niech nie będzie tajno, Uryna rysia, ptasi gnój i szczurze łajno.
Higiena głowy
Skoro nie dbano o podstawową higienę ciała, to, jak łatwo się domyślić, ignorowano również czystość włosów i głowy. A to w konsekwencji niosło ze sobą nader dokuczliwe skutki.
Na przestrzeni epoki fryzury damskie przeszły zadziwiającą metamorfozę. Od niskich początkowo, upinanych wokół głowy loków, przybranych sztucznymi kwiatami, wstążkami i klejnocikami, po trudne do udźwignięcia ogromne i kunsztowne konstrukcje.
Przez cały ten okres zarówno kobiety, jak i mężczyźni nosili peruki, zmieniała się tylko ich wielkość. Fryzury z naturalnych bądź sztucznych włosów były obficie pudrowane. Do tego celu używano mąki ryżowej lub, zwłaszcza do peruk, lekko rozdrobnionej skrobi. Obowiązującym kolorem był biały albo jasnoszary, niekiedy jednak puder lekko barwiono na fioletowo, niebiesko, różowo bądź na żółto. Pudrowane peruki używane były do końca XVIII wieku, a pod koniec tego stulecia stały się elementem stroju galowego, dworskiego. W Anglii kres pudrowanym fryzurom położył podatek od pudru na głowie, pobierany przez rząd od roku 1795, wynosił on jedną gwineę rocznie!
Gdy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych fryzury doszły do monstrualnych rozmiarów, problemy higieniczne również osiągnęły swe apogeum. Na głowach modnych dam budowano na sztywnych podkładach i stelażach konstrukcje składające się z włosów własnych i sztucznych, z piór, klejnotów, koronek, tiulu, imitacji owoców, sztucznych kwiatów, figurek itp. Taka fryzura była niezwykle praco- i czasochłonna, a co za tym idzie, bardzo kosztowna. Starano się więc jak najdłużej utrzymać ją niezburzoną, aby drogie wyprawy do fryzjera odbywać jak najrzadziej. ("London Magazin" z 1768 roku donosił o pewnej damie, która "otworzyła" swą fryzurę dopiero po dziewięciu tygodniach.) Nie rozczesywano włosów, panie spały półsiedząc, ewentualnych poprawek dokonywano za pomocą specjalnej sklejającej i usztywniającej włosy pomady, po czym wszystko to obficie pudrowano. Powodowało to nader dokuczliwe konsekwencje. Przykry zapach brudnych, przetłuszczonych włosów i nieczyszczonych peruk maskowano, perfumując skrobiowy puder kwiatem pomarańczy, lawendą i kłączem kosaćca. We włosach i perukach masowo lęgły się wszy, pchły, a nawet zdarzali się w nich więksi mieszkańcy. (Lady Coke of Norfolk poroniła z przestrachu, gdy w swej fryzurze nagle odkryła myszy.) Z dokuczliwymi insektami radzono sobie w sposób charakterystyczny dla epoki, walcząc ze skutkami, a nie z ich przyczyną. Do tego celu służyły często pięknie wykonane przedmioty z cennych materiałów. Wykwintne damy i kawalerowie, aby sprawić ulgę kąsanej przez wszy i pchły skórze, dyskretnie używali drapaków na długiej rączce. Z czasem, korzystając z nich, nawet nie przerywali błyskotliwej konwersacji czy flirtu.
Drugim praktycznym urządzeniem był metalowy młoteczek (zdarzały się złote i srebrne!), którym zabijano uciążliwych lokatorów. Innym sposobem pozbycia się, a przynajmniej zmniejszenia liczby insektów były pułapki, które umieszczano we włosach. W środku takiego misternie rzeźbionego (często w kości słoniowej) pojemniczka z małymi otworkami znajdował się wacik albo kłębuszek wełny, nasączony krwią lub miodem, jako przynęta.
Skutkiem panującej powszechnie wszawicy oraz brakiem prawidłowej pielęgnacji skóry głowy i włosów był kołtun. Włosy wskutek ropnych wysięków zbijały się w ciągliwe kępy. Dolegliwość ta dotykała demokratycznie wszystkie warstwy społeczne, choć najczęściej spotykana była pośród najniższych stanów – chłopstwa i biedoty. Jeśli owa tak przykra przypadłość przydarzyła się damie z towarzystwa, osiemnastowieczny podróżnik J.J. Kausch radził:
przez cały czas choroby można sobie zaoszczędzić fryzowania, wystarczy tylko rano nieco poprawić i za pomocą pomady i pudru wykończyć fryzurę.
Higiena jamy ustnej
Wiek XVIII to okres dynamicznego rozwoju stomatologii. We Francji już wówczas wydawano liczne dzieła i rozprawy naukowe na ten temat. Autorem najbardziej znaczącego dzieła, pierwszego nowożytnego podręcznika stomatologii, był Piotr Fauchard de Grandmesnil (1678–1761), chirurg, oficer Marynarki Królewskiej. Nosiło ono tytuł Chirurg-dentysta, czyli traktat o zębach, w którym naucza się sposobów ich utrzymania w czystości i zdrowiu, upiększania, uzupełniania ubytków, leczenia wszelkich chorób, w tym dziąseł, oraz wszelkich przypadłości, które mogą przydarzyć się okolicom sąsiadującym z zębami. Brzmi to imponująco. Ale nauka nauką, a życie życiem. Powszechnie nie dbano o higienę jamy ustnej. Mimo że białe i kompletne uzębienie było jak najbardziej pożądane, zębów nie czyszczono i nie leczono. (Pierwszą szczoteczkę do zębów, produkowaną masowo, stworzył w roku 1780 w Anglii William Addis.) Aby uzyskać upragniony efekt, w zęby wcierano różne pasty wybielające, których podstawowym składnikiem była kreda. Skutek tych zabiegów był jednak tylko taki, że młodzi jeszcze ludzie tracili zęby z powodu próchnicy. Aby się pozbyć przykrego zapachu z ust, który był naturalną konsekwencją braku dbałości o zęby, stosowano rozmaite płukanki, sporządzane na bazie mięty lub szałwii, ale wszystko to raczej z mizernym skutkiem. Damom przychodził w sukurs wachlarz, z którym się nie rozstawały. Był nieodzownym atrybutem każdej modnej rokokowej elegantki. Jędrzej Kitowicz w Opisie obyczajów tak pisze:
Bez wachlarza nigdy nie były w drodze i na przechadzce, a nawet i w domach zasłaniały się nim od słońca i chłodziły powiewaniem onego, mianowicie kiedy były tańcem lub inną jaką agitacyją zmordowane.
Wachlarz pełnił jeszcze jedną praktyczną funkcję. Dama, która nie mogła pochwalić się nieskazitelnym uśmiechem i wonnym oddechem, używała go jako swoistej zapory, aby nie odstraszyć interesującego się nią czy już zakochanego interlokutora. Panom pozostawała koronkowa chusteczka bądź mankiet szustokora.
Właściwie głównym i nierzadko jedynym zabiegiem dentystycznym było usunięcie chorego, bolącego zęba, który, jak powszechnie wierzono, został zniszczony przez zalęgłe w nim… robaki.
Operację tę przeprowadzali głównie wędrowni cyrulicy, domorośli wyrywacze, często szarlatani, którzy uprawiali swoje rzemiosło na jarmarkach i placach miejskich, czyniąc z niego przedstawienie dla gawiedzi, często przy muzyce i popisach towarzyszących im akrobatów lub aktorów. Zamożniejsi klienci byli obsługiwani u siebie w domu, oczywiście za odpowiednią opłatą.
Najbogatsi pacjenci mogli uzupełnić braki w uzębieniu sztucznymi zębami albo nawet całymi protezami, które już wtedy stosowano.
Claude Mouton, nadworny dentysta króla Ludwika XV, w swoim dziele Esej o ortodoncji albo traktat o sztucznych zębach, pochodzacym z 1746 roku, tak pisał:
Zdarza się, że osoby, którym same wypadły zęby, przychodzą do dentysty, by zobaczyć, czy nie jest możliwe ich ponowne wstawienie (...). Przymocowuje się je jako zęby sztuczne, tak iż nadal spełniają swą funkcję.
Podobnie o zębach osób zmarłych:
(...) zęby osób zmarłych w wypadkach lub nagle są bardzo dobre, gdyż ani ich kolor, ani ich barwa nie zdążyły ulec zepsuciu,
czy o zębach zwierząt:
wół jest zwierzęciem, które dostarcza nam najczęściej broni przeciwko samemu sobie. Ząb wołu jest wyśmienity w użyciu.
Zaiste osobliwy to recycling. Robiono też koronki i protezy z porcelany.
Kosmetyka
Eleganckie damy i kawalerowie, aby zbliżyć się do ideału piękna obowiązującego w okresie rokoka, używali bogatego arsenału środków upiększających i maskujących defekty urody. Cera bowiem musiała być porcelanowo biała, a wszelkie jej skazy dokładnie ukryte. Tych jednak było co nie miara.
XVIII wiek to czas nawracających epidemii chorób zgarniających obfite żniwo śmierci wśród mieszkańców ówczesnej Europy. Do najgroźniejszych należała czarna ospa. Tym, którzy na nią zapadli i udało im się przeżyć, zostawiała ona pamiątkę w postaci głębokich dziobów na skórze, które szpeciły głównie twarz i dekolt. Choć trzeba przyznać, że masowość występowania tego defektu sprawiała, iż był on jakby mniej zauważalny, a sławnym polskim damom tamtego okresu nie przeszkadzał nawet osiągać erotyczno-miłosnych sukcesów. Tu wystarczy wspomnieć takie postaci, jak Izabella z Flemmingów Czartoryska czy wieloletnia przyjaciółka ostatniego polskiego króla Stanisława Augusta – Elżbieta Grabowska, o której powiadano, że była tak dziobata, jakby diaskowie na twarzy groch z ferworem młócili.
Libertyńskie podejście do życia oraz powszechne rozluźnienie obyczajów, zgodne z filozofią epoki, sprzyjało szerzeniu się chorób wenerycznych, które również zostawiały na skórze swoiste "pamiątki". Bawiący podówczas w Warszawie podróżnik i lekarz Johann Joseph Kausch tak to relacjonował:
(...) zepsucie obyczajów jest tak wielkie, iż uważa się tę chorobę (syfilis) za dowód galanterii i że wśród ludzi wyższej klasy do dobrego tonu należy żartować sobie na ten temat, a nawet szczycić się ilością posiadanych blizn…
Pięknidła
Czyniły to zarówno kobiety, jak i wytworni mężczyźni, hołdujący obowiązującej modzie. Nakładano je na twarz, szyję i dekolt. Specyfik ten skutecznie zatykał pory, powodując zgrubienia naskórka. Najskuteczniejsze (najlepiej przylegające i maskujące) bielidło miało w swoim składzie biel ołowianą. Znajdujący się w nim ołów wnikał przez skórę do krwi, powodując nie tylko trwałe zmiany skórne, ale nawet zaburzenia psychiczne. Od częstego stosowania tego specyfiku cera robiła się szara, daleka od upragnionej porcelanowej przeźroczystości. Cóż zatem trzeba było zrobić, aby ukryć ślady po ospie i chorobach wenerycznych, zgubienia, blizny, ziemisty kolor i wszelkie inne defekty skóry? Należało nałożyć jeszcze grubszą warstwę bielidła! Przy czym hojnie używano perfumowanego pudru z mąki ryżowej lub tańszej zbożowej, osypując nim twarz, szyję, dekolt, a nawet zahaczając o fryzurę, jeśli była z naturalnych włosów. Na taki podkład szczodrze nakładano najrozmaitsze róże (zwane też barwiczkami, rumienidłami czy czerwienidłami), którymi damy "lice piększyły i rumieńca sobie przydawały" (Zygmunt Gloger). Sporządzano je, dodając "karmin, krokosz lub cynober" – ten ostatni miał wątpliwy wpływ na zdrowie, gdyż zawierał w swoim składzie siarczek rtęci.
Wacław Potocki zwraca się ostro przeciw bielidłu w wierszu Nieuważne ożenienie:
Głupiaś, pyszna, uboga, zła jako jaszczurka,
Cóż cię zamąż wydało? Ta bielona skórka?
..................................................................
Na cóż farbę do Polskiej Francuz wniósł i Niemiec,
O, nader nieszczęsne bielidło!
Pudru używali także mężczyźni, i to zarówno do peruk, jak i do twarzy. I znów Potocki daje nam wyborny obraz, jak
Się sam jegomość z cudzoziemska stroi,
Z pudru, jak szczur z mąki, albo gdy w otręby
Mysz wpadnie, patrzy.
Pewna anegdota mówi, że marszałkowa Izabela Lubomirska, chcąc podkreślić subtelność swej cery, malowała sobie na skroniach delikatne bladoniebieskie żyłki.
Usta podkreślano szminkami o żywych, czerwonych barwach, brwi zaś czerniono, używając do tego celu na przykład spalonych na węgiel migdałów. Poeta Wespazjan Kochowski tak mówi do elegantki:
Pal migdały na węgiel, ażeby barwiczki
Czarnej nabrały barwiczki.
Jeśli mimo tak drakońskich zabiegów dama nadal nie była zadowolona ze swego wyglądu, ratowała się, wykorzystując w tym celu modne elementy stroju. Zniszczoną skórę dekoltu przysłaniała fiszu – trójkątną chustą z cienkiego zdobionego haftem muślinu lub płótna albo równie efektowną pelerynką. Defekty skóry dłoni i przedramion pomagały jej ukryć mitenki, czyli długie do łokcia rękawiczki bez palców.
Niezwykle modne w tamtym czasie muszki, czyli plasterki piękności, ukrywały szpecące ślady po ospie, pryszcze, wągry i inne niedoskonałości cery, których nie zdołała pokryć gruba warstwa bielidła. Niewielkie muszki robiono z jedwabiu, tafty i skóry. Przeważnie były one okrągłe i czarne, ale dostępne były również muszki w kształtach zwierzątek, gwiazdek, księżyców, serduszek oraz w kolorze szkarłatnym. Podobno księżna Newcastle upiększała twarz muszkami w kształcie karocy zaprzężonej w konie. Wacław Potocki w Ogrodzie fraszek wyśmiewa tę modę:
Panny wieńców nie noszą, mężątki nie czepią,
Wszystkie czubią opłasznie, wszystkie muchy lepią,
Czarne się bielą, białe na przepych naturze
Z czarnych płatków w rozlicznej rozstrzygszy figurze
Muchy, osy, pająki, bez mała i żaby,
Jaszczurki, węże lepią po gębie...
Muszki miały różne nazwy i symboliczną wymowę: ta w końcu oka była "rozkochana", na policzku "uprzejma", na nosie "śmiała", na wardze "całuska" itd.
Zabiegi pielęgnacyjne
Czasami dawano jednak odpocząć skórze zmęczonej stosowanymi bez opamiętania kosmetykami. Do oczyszczania stosowano mleczka i emulsje przygotowywane między innymi z nasion konopi, migdałów i pistacji. A że były one produktami bardzo nietrwałymi, konserwowano je szkodliwymi solami. Aby przywrócić jędrność skórze, oczyścić ją i ściągnąć rozszerzone pory, używano octów winnych – preferowano osty różane, cytrynowe, ogórkowe, malinowe i kamforowe. Najpopularniejszy był francuski ocet toaletowy vinaigre de toilette.
Dużym powodzeniem cieszyła się też larendogra, której przypisywano cudowne właściwości odmładzające i odświeżające cerę. Stosowano ją leczniczo wewnętrznie oraz zewnętrznie do przecierania twarzy i dekoltu, a także jako perfumy. Larendogra (franc. L'eau de la reine d'Hongrie), czyli "woda królowej węgierskiej", gdyż wynalezienie jej przypisywano królowej Elżbiecie, córce Władysława Łokietka i żonie króla węgierskiego Karola Roberta, była to nalewka zawierająca początkowo ziele rozmarynu i tymianku pospolitego. W późniejszych przepisach w jej składzie widnieje dodatkowo lawenda, mięta, szałwia, majeranek, cytryna i kwiat gorzkiej pomarańczy.
Rozalia z Chodkiewiczów Lubomirska (jedyna Polka zgilotynowana podczas Rewolucji Francuskiej!) jako nastolatka pisała z dalekiego Czarnobyla do brata Wacława, studiującego w Warszawie, że chce:
(...) dziękować jak najpokorniej za przysłanie muszek, pomady, larendogry i oznajmić, że wszystko odebrałam w całości i dziękuję za jego pamięć.
Według doniesień ówczesnych kronikarzy ta sławna nalewka ponoć cudownie działała na królową Elżbietę. Mamy nadzieję, że na małą elegantkę z dalekiej Ukrainy także.
Do pielęgnacji skóry rąk stosowano specjalnie przygotowywane mączki i ciasta, a do nadania jej delikatności – oliwę i pomady. Opuchniętej twarzy ulgę niosły kataplazmy (ciepłe okłady) z ciasta pszennego.
Brak właściwej pielęgnacji i używanie kosmetyków zawierających substancje szkodliwe powodowały nie tylko poważne komplikacje zdrowotne, ale również szybkie gaśnięcie urody ówczesnych piękności. A zatem zgodnie z filozofią tej epoki trzeba było żyć szybko, intensywnie i wykorzystać nieuwiędłe jeszcze wdzięki.
© Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie 2020. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Deklaracja dostępności Wilanów dla Młodych Talentów

Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie zobowiązuje się zapewnić dostępność swojej strony internetowej zgodnie z przepisami ustawy z dnia 4 kwietnia 2019 r. o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych. Oświadczenie w sprawie dostępności ma zastosowanie do strony internetowej Wilanów dla Młodych Talentów.

  • Data publikacji strony internetowej:
  • Data ostatniej istotnej aktualizacji:

Status pod względem zgodności z ustawą

Strona internetowa jest niezgodna z ustawą o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych podmiotów publicznych z powodu niezgodności lub wyłączeń wymienionych poniżej.

Treści niedostępne

  • Brak opisów alternatywnych do treści nietekstowych (np. zdjęć i ilustracji). Brakujące opisy są systematycznie uzupełniane. (1.1.1, A)
  • Treści na stronie nie mają jasnej struktury (nieprawidłowe użycie znaczników semantycznych) (1.3.1, A)
  • Strona jest oparta na tabeli i przez to nie jest zrozumiała dla osób z niepełnosprawnością wzroku (1.3.2, A)
  • Miejscami nie jest zapewniony wystarczający kontrast minimalny. (1.4.3, AA)
  • Przy powiększeniu do 200% tekst źle się wyświetla i w ogóle nie ma możliwości odczytania tekstu po prawej stronie (1.4.4, AA)
  • Jednoznakowych skrótów klawiszowych nie można wyłączyć ani przemapować. (2.1.4, A)
  • Brak możliwości pominięcia pewnych bloków strony. Nie działają skróty klawiaturowe. (2.4.1, A)
  • Tytuł jest identyczny na podstronach i na stronie głównej. (2.4.2, A)
  • Nie wszystkie elementy aktywne są opisane albo nie zawsze opis jest jednoznaczny. (2.4.4, A)
  • Stronę w danym serwisie można zlokalizować tylko za pomocą jednego sposobu. (2.4.5, AA)
  • Brak nagłówków (2.4.6, AA)
  • Brak znacznika lang="pl" (3.1.1, A; 3.1.2, AA)
  • Brak identyfikatorów bądź unikalnych identyfikatorów. (4.1.1, A)

Przygotowanie deklaracji w sprawie dostępności

  • Deklarację sporządzono dnia:
  • Deklarację została ostatnio poddana przeglądowi i aktualizacji dnia:

Deklarację sporządzono na podstawie oceny podmiotu zewnętrznego przeprowadzonej przez Spółdzielnia Socjalna FADO.

Informacje zwrotne i dane kontaktowe

  • Za rozpatrywanie uwag i wniosków odpowiada: Maria Zielińska.
  • E-mail: mzielinska@muzeum-wilanow.pl
  • Telefon: 785905734

Każdy ma prawo:

  • zgłosić uwagi dotyczące dostępności cyfrowej strony lub jej elementu,
  • zgłosić żądanie zapewnienia dostępności cyfrowej strony lub jej elementu,
  • wnioskować o udostępnienie niedostępnej informacji w innej alternatywnej formie.

Żądanie musi zawierać:

  • dane kontaktowe osoby zgłaszającej,
  • wskazanie strony lub elementu strony, której dotyczy żądanie,
  • wskazanie dogodnej formy udostępnienia informacji, jeśli żądanie dotyczy udostępnienia w formie alternatywnej informacji niedostępnej.

Rozpatrzenie zgłoszenia powinno nastąpić niezwłocznie, najpóźniej w ciągu 7 dni. Jeśli w tym terminie zapewnienie dostępności albo zapewnienie dostępu w alternatywnej formie nie jest możliwe, powinno nastąpić najdalej w ciągu 2 miesięcy od daty zgłoszenia. Jeżeli zapewnienie dostępności cyfrowej nie będzie możliwe, podmiot publiczny może zaproponować alternatywny sposób dostępu do informacji. W przypadku, gdy podmiot publiczny odmówi realizacji żądania zapewnienia dostępności lub alternatywnego sposobu dostępu do informacji, wnoszący żądanie może tą samą drogą złożyć skargę w sprawie zapewnienia dostępności cyfrowej strony internetowej, aplikacji mobilnej lub elementu strony internetowej.

Skargi i odwołania

Po wyczerpaniu wskazanej procedury skargę można złożyć również do Rzecznika Praw Obywatelskich.

Dostępność architektoniczna

Pałac
  • Parking i najbliższy przystanek znajdują się w odległości ok. 300 m od pałacu.
    Z pobliskich przystanków autobusowych oraz parkingu do pałacu prowadzi kilka dróg. Bezpośrednio do muzeum dochodzi się po nierównej nawierzchni, która częściowo składa się z kamieni polnych (tzw. kocie łby), częściowo jest to nawierzchnia HanseGrand. 
  • Ze strony muzeum można pobrać plan pałacu i ogrodów z zaznaczonymi trudnościami oraz udogodnieniami architektonicznymi. Na planie zaznaczone są najwygodniejsze trasy dojścia do pałacu z najbliższych przystanków autobusowych oraz z parkingu.
  • Najdogodniejszym przejściem są pasy z sygnalizacją świetlną znajdujące się przy barze McDonald. Przechodzimy na drugą stronę ulicy, dochodzimy do ogrodzenia, po czym kierujemy się w prawo i cały czas idziemy prosto chodnikiem. Po drodze po lewej stronie mijamy szereg budynków oraz kościół, za którym zaczyna się teren muzeum.
  • Opis dojścia z pętli autobusowej do kasy a następnie do pałacu dostępny jest również w formacie tekstowym oraz jako opis słowny w formacie mp3.
  • Kasa muzeum znajduje się w budynku przy ul. St. Kostki Potockiego. Do środka wchodzi się po schodach. Dla osób z trudnościami w poruszaniu się przed kasą umieszczony jest słupek ze specjalnym przyciskiem. Po naciśnięciu przycisku pracownik kasy zgłosi się do Państwa.
  • Wejście do pałacu dostępne dla osób z niepełnosprawnością ruchową znajduje się w prawym skrzydle pałacu (od Sieni Zielonej).
  • Dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich dostępne są parter pałacu oraz park. Muzeum dysponuje rampami rozkładanymi ułatwiającymi wjazd i wyjazd z pałacu oraz poruszanie się po parterze pałacowym. WAŻNE! Ze względu na historyczny charakter miejsca jeszcze nie wszystkie progi zostały usunięte, a długość ramp, jakie możemy zastosować w obecnych warunkach, pozwala na osiągnięcie kąta nachylenia przy wjeździe i wyjeździe wynoszącego 24%.
  • Uwaga! Ze względu na przejściowe trudności techniczne osoby poruszające się na wózkach elektrycznych czasowo nie mają możliwości wjazdu do pałacu. Niedogodności zostaną jak najszybciej usunięte.
  • Pierwsze piętro pałacu i Sala Uczt oraz poziom -1 nie są dostępne dla osób z niepełnosprawnością ruchową, w szczególności poruszających się na wózkach.
  • W każdym pomieszczeniu w pałacu znajduje się krzesło, z którego może skorzystać osoba potrzebująca odpoczynku.
  • W Galerii Północnej, Galerii Południowej oraz w Salonie Malinowym przygotowane zostały dodatkowe miejsca do siedzenia.
  • Toaleta dostosowana do potrzeb osób poruszających się na wózkach inwalidzkich znajduje się w Ogrodzie Różanym.
  • Do budynku i wszystkich jego pomieszczeń można wejść z psem asystującym i psem przewodnikiem.
Oranżeria
  • Dla osób zwiedzających dostępny jest wyłącznie poziom 0.
  • Do wejścia dla zwiedzających prowadzą stopnie o łącznej wysokości 36 cm. Dodatkowo przy wejściu znajduje się próg o wysokości 6 cm. Muzeum dysponuje rampami rozkładanymi ułatwiającymi wjazd i wyjazd z Oranżerii.
  • Przestrzeń w Oranżerii jest duża i dostępna dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
Pompownia
  • Budynek Pompowni nie jest dostępny dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich.
  • Do budynku prowadzi droga pokryta nierówną nawierzchnią. Przestrzeń przed budynkiem jest wyłożona kostką granitową o łupanej nawierzchni.
  • Przed drzwiami wejściowymi znajduje się próg o wysokości 7 cm.
  • Wewnątrz budynku ze strefy wejściowej do głównej powierzchni Pompowni, w której odbywają się warsztaty, prowadzą schody (do pokonania jest 85 cm). W chwili obecnej nie ma możliwości pokonania tych schodów. Zgodnie z zaleceniami audyty rozważany jest montaż podnośnika.
Villa Intrata
  • Dojście do budynku wyłożone jest nierówną nawierzchnią – granitowa kostka o powierzchni łupanej.
  • Budynek Villi Intraty nie jest dostępny dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich z powodu schodów, które znajdują się przy każdym z trzech wejść do budynku.
  • Dla budynku został wykonany audyt dostępności architektonicznej i pracujemy nad wdrożeniem optymalnego rozwiązania.
stat